komentarz pomeczowy:
komentarz przedmeczowy:
Jak na derby było wszystko. 10 goli, dramaturgia do ostatniego gwizdka sędziego, kontrowersyjne decyzje arbitra i aż cztery czerwone kartki. Emocjami można było obdzielić kilka meczów. KLUKS po raz pierwszy od kilku meczów stawił się pełną jedenastką. Ba, nawet było dwóch rezerwowych, w tym bramkarz i kontuzjowany Kryszko.
Przebieg pierwszej połowy w ogóle nie zapowiadał emocji w drugiej. KLUKS objął prowadzenie po strzale Krzysztofa Maliszewskiego i gdy wydawało się, że dowiezie korzystny wynik do przerwy, wtedy gospodarze wyrównali z rzutu karnego. Nie dość, że stracili bramkę, to jeszcze czerwoną za faul otrzymał Piorun. Na szczęście w tym dniu pojawił się Marin Jędraszczyk, nominalnie rezerwowy bramkarz, który zmienił Mateusza Pyrę.
Po przerwie grający w przewadze jednego zawodnika szybko odskoczyli na 3:1. Wtedy zaczęły się prawdziwe emocje, do czego przysłużył się także arbiter spotkania, który podejmował szereg drastycznych i kontrowersyjnych decyzji. W konsekwencji pokazał aż trzy czerwone kartki. O ile dla Roberta Gronowskiego było to wykluczenie za drugą żółtą, o tyle dla gospodarzy były to dwie bezpośrednie (Madajczak, Ruszar). Wynik wahał się do ostatnich sekund. Trzy kolejne bramki dla krzywinian zdobył Maliszewski, ale ozdobą meczu był gol na 5:5 Darka Obały w doliczonym czasie gry.
Tak jak napisałem w komentarzu przedmeczowym, KLUKS w miarę pełnym składzie jest groźny dla każdego. Tylko nikt nie potrafi przewidzieć, w jakim składzie wyjdzie na kolejny mecz. Na dodatek w następnym meczu nie będzie mógł zagrać Piorun. Ta rotacja sprawia, że obok wybitnych meczów, jak te z Łabędziem, Witniczanką i Chrobrym, a nawet przegrany nieznacznie z Czarnymi Lubanowo, zdarzają się takie wpadki, jak z Odrą II.
Za tydzień kolejny wyjazd do Krzymowa. To mecz o 8. miejsce na koniec sezonu, chociaż teoretycznie są jeszcze szanse na 7. miejsce. Na pewno tym wynikiem KLUKS definitywnie utrzymał się A-klasie, czym poprawił osiągnięcie klubu z sezonów 1995-98.
komentarz przedmeczowy:
Dla krzywińskiej drużyny Chrobry Lisie Pole to odwieczny rywal. Obie ekipy łączą wspólne występy, najpierw w B-, a teraz A-klasie. W przeszłości nigdy nie było żadnych niesnasek między tymi klubami i to obojętnie, kto grał lub zarządzał w tych klubach. Wielu piłkarzy grało w jednym i drugim klubie. Transfery zawsze odbywały bez żadnych nieporozumień, a zawodnicy wielokrotnie zmieniali barwy klubowe.
Z Chrobrego Lisie Pole do KLUKS przechodzili Tomasz Dylewski i Grzegorz Madajczak, a w odwrotnym kierunku Maciej Bezetkin, Piotr Głód i ostatnio Karol Hasiuk. To tylko kilka nazwisk z brzegu, bo było ich dużo więcej. Zawsze to były derby przyjaźni, chociaż grało się na poważnie, a kości nieraz trzeszczały. KLUKS czuje do dziś wdzięczność za udostępnienie boiska, gdy nie posiadał przez 2 i pół roku własnego. To gest, którego nie można zapomnieć. Chociaż dziś wiele się w krzywińskim klubie zmieniło, a ci, co dziś grają, niewiele mogą na ten temat powiedzieć, to nie sposób nie pamiętać wspólnej historii i zaciętych derbów.
Jeśli chodzi o sam mecz, to zdecydowanym faworytem będzie Chrobry. KLUKS ma problemy ze skompletowaniem składu i pewnie nikt nie wie, ilu zawodników stawi się jutro na mecz. Z drugiej strony KLUKS nawet w "10" może okazać się groźny, o czym przekonał się w tej rundzie Łabędź i to na własnym boisku.
Jesienią w Krzywinie było 4:0 dla Chrobrego. Teraz każdy wynik jest możliwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz