środa, 23 października 2013

Derby ściany wschodniej: sparing zamiast meczu o punkty.


          Nie do końca były to anonsowane   wcześniej wielkie derby ściany wschodniej gminy. Niestety Orzeł  zaliczył kolejną wpadkę organizacyjną i przybył na mecz  bez ważnych badań lekarskich zawodników. Oczywiście sędzia nie dopuścił do gry i odgwizdał walkower dla Pro-Teamu.

          Na szczęście piłkarze jednak nie dopuścili do siebie myśli o wyjeździe do domu i zagrali dla licznie zgromadzonej publiczności mecz sparingowy. Tu wygrał zdecydowany faworyt z Żarczyna. Samemu spotkaniu towarzyszyła miła atmosfera. Szkoda tylko, że wynik sparingu nie może być dopisany do tabeli ligowej. 
          Orzeł Żelechowo stanął na krawędzi niebytu. Za moment kończy się runda jesienna. Przerwę w rozgrywkach członkowie klubu muszą sobie odpowiedzieć na pytanie o przyszłość klubu z niemal 60-letnią tradycją, zrobić walne i wybrać nowy zarząd, który będzie działać bez brzemienia odziedziczonego po odchodzącym zarządzie. Nowe rozdanie jest konieczne, ale nie jest to jedyny warunek przetrwania. To już jednak wewnętrzna sprawa członków klubu. My możemy tylko uzbroić się w cierpliwość i poczekać na pozytywne wieści z Żelechowa.





wcześniejsza publikacja z 19 października:
Pro Team Żarczyn - Orzeł Żelechowo. Derby przyjaźni wschodniej ściany gminy.
         Zapowiadają się prawdziwe derby przyjaźni. Pierwsze takie w historii. Orzeł to niemal 60 lat tradycji, różnych wzlotów i upadków. Pro-Team to nieco ponad 100 dni burzliwego i systematycznego rozwoju. Zawodnicy obu drużyn to koledzy z podwórka, łączą ich bliższe i dalsze koligacje rodzinne, wspólna przeszłość szkolna i teraźniejszość zawodowa. Wspólnie też grali w różnych okresach w Orle Żelechowo w drużynach juniorskich i seniorskich. Dzieli ich tylko miejsce zamieszkania.
    Orzeł znajduje się teraz w okresie głębokiego kryzysu organizacyjnego, kadrowego i ... finansowego. W Żarczynie odnoszą się z wielka sympatią do jutrzejszych przeciwników. Tam się wierzy, że kiedyś, już niedługo, Orzeł znów będzie wielki. Takie jest szczere życzenie piłkarzy z Żarczyna. Zresztą do dziś kilku z nich kontynuuje karierę sportowa u sąsiada zza miedzy.

  

wcześniejsza publikacja z 16 października:
Pro-Team 1:2 w Myśliborzu. W końcu musiał być ten pierwszy raz.
         No i przyszła pierwsza porażka Pro-Teamu. Na bocznym boisku w Myśliborzu lepsze okazały się, wzmocnione ławką z pierwszego zespołu, rezerwy Osadnika II. 
         Przyczyną porażki były dwa rażące błędy defensywy w pierwszym kwadransie gry. Później przez większą część meczu optyczną przewagę mieli przyjezdni.  Długo to się nie przekładało na gole. Gospodarze nie przebierali w środkach  i przerywali akcje, najczęściej brutalnie faulując, na co średnio reagował arbiter spotkania. Taką bezpardonową grę najboleśniej odczuwali najmłodsi w drużynie. Przy okazji przeszli chrzest bojowy w kategorii seniorów. Słaba to jednak pociecha, gdy ewentualne zdobyte doświadczenie zaprocentuje dopiero w przyszłości.
        Końcówka meczu to miażdżąca przewaga żarczynian. Niestety efekt był tylko połowiczny, a to za mało, aby wywieźć chociaż remis z gorącego terenu.
         Teraz do końca pozostały dwa mecze. Oba trzeba wygrać, aby zima była spokojna i dawała nadzieję na wygranie grupy na koniec sezonu. Trzeba mocno trzymać kciuki za Wichra Steklno, który zagra najpierw z Polonią, a tydzień później w Myśliborzu.



 wcześniejsza publikacja z 12 października:
Pro-Team wybiera się jutro do Myśliborza stoczyć kolejną bitwę o Serie A.
       Drugi z rzędu test prawdy czeka jutro Pro-Team w Myśliborzu. Pierwszy zespół Osadnika gra w sobotę. Czy rezerwy mogą liczyć na   wsparcie ławki pierwszej drużyny, która na co dzień występuje w szczecińskiej okręgówce? To okaże się już jutro o 15.00. Nie ma co patrzeć się wynik Polonii z Osadnikiem (6:1). To nowy mecz i nowe rozdanie. Potrzebna jest maksymalna mobilizacja, jeszcze większa  niż z Polonią. To tylko Serie B, a każdy mecz okazuje się prawdziwą bitwą. Nie zawsze wygrywa się samymi umiejętnościami. Często czynnikiem decydującym jest oddanie całego zdrowia na boisku, dla drużyny, dla ...Żarczyna. Zawodnicy Pro-Teamu zdają sobie sprawę, że grają tylko dla siebie, ale dla całej wioski. Najdłuższy wyjazd, ale nie zabraknie ich rodzin, sąsiadów i znajomych. Oni wszyscy są sercem za nimi.

       Wkrótce zawodników zobaczymy w nowych dresach. Tym razem  jeszcze raczej nie zdążą na ten mecz. Mają dojść w przyszłym tygodniu. Nowe dresy to zasługa prężnych działań młodego-grającego Zarządu Klubu.

  
wcześniejsza publikacja z 7 października:
Pro-Team Żarczyn zremisował w meczu na szczycie B-klasy z Polonią Gryfino. Tukan po 523 minutach w końcu "stracił dziewictwo" 
    Chociaż to tylko B-klasa, mecz wzbudził ogromne zainteresowanie. Na boisko przybyła liczna grupa kibiców z Żarczyna i Gryfina. Najbliższe rodziny, sąsiedzi koledzy, przyjaciele, postronni gapie. Wspólnie obok siebie i z kulturą  dopingowali swoich zawodników. Sam mecz stał na bardzo przyzwoitym poziomie sportowym, nie brakowało walki i zacięcia, a obie drużyny nieco ustąpiły ze swoich głównych atutów, Polonia z technicznej i ładnej dla oka piłki, a Pro-Team z siłowej gry. Wynik 1:1 nie krzywdzi żadnej ze stron. 

          Początek meczu to nieznaczna przewaga Polonii, ale to Patryk Łukian z Pro-Teamu w 12 min. przymierzył z dystansu w poprzeczkę, a 4 min. później kolejny raz jego strzał z trudem sparował do linii bocznej bramkarz Polonii. Chociaż w pierwszej połowie to Polonia dominowała w środku pola, to jednak Pro-Team schodził do szatni z prowadzeniem 1:0. W 32 min. indywidualną akcją popisał się prawoskrzydłowy Michał Zawadzki, który klasycznym strzałem z "grubego palca" w tłumie obrońców znalazł drogę do siatki. Polonia w odpowiedzi zdążyła wyrównać przed przerwą (39 min.), ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej u strzelca. 
          Po przerwie gra w środku pola była bardziej wyrównana. Zawodnicy obu drużyn mieli kilka okazji do zdobycia gola, ale najczęściej piłka mijała słupki i poprzeczki. Aż nastąpiła 73 minuta. Tę sytuację można nazwać krótko mianem "Tukan, bój się Boga". Takie kiksy zdarzają się najlepszym, np. Arturowi Borucowi w Belfaście z Irlandią Północną. Ta sytuacja, choć brzemienna w skutkach, w żaden sposób nie umniejsza zasług Łukasza Mierzwiaka przez 6 ostatnich meczów, w których puścił tylko jednego gola. Każda seria kiedyś musiała się skończyć. Ta dobiegła kresu po 523 minutach. Szkoda tylko, że nie po jakimś atomowym strzale w samo okienko, ale nie wybrzydzajmy, przecież narastająca presja przed każdym w końcu spadła. Zresztą w piłce nożnej zawsze chodzi o to, aby zdobyć co najmniej o jednego gola więcej niż przeciwnik. Teraz już może być tylko lepiej.
        Wielkimi nieobecnymi tego meczu byli Marcin Mielnik (Polonia) i Sebastian Sztuka (Pro-Team).
         Niestety o tym, kto jest teraz liderem, nie zdecydowało boisko, a weryfikacja meczu przy "zielonym stoliku" Polonia- Gryf z pierwotnego wyniku 4:1 na walkower 4:0. Tak więc po czwartkowym posiedzeniu Wydziału Gier i Ewidencji ZZPN oraz wczorajszym remisie na pozycję lidera wróciła Polonia.

Dostępna fotogaleria z meczu dostępna jest pod
http://ptzarczyn.blogspot.com/2013/10/pro-team-polonia-06102013-fotogaleria.html
 



wcześniejsza publikacja z 5 października:
Pro-Team Żarczyn na szczycie B-klasy z Polonią Gryfino.
         Ten mecz zanim się odbył już ma swoją historię. Obie drużyny łeb w łeb idą od pierwszej kolejki. Trzy pierwsze prowadziła Polonia, od dwóch na czele jest Pro-Team Żarczyn. Na początku były wymieniane wzajemne uprzejmości i wyrazy szacunku, od ponad tygodnia trwa umiarkowana wojna psychologiczna. Na szczęście wszystkie te podjazdy ustaną wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego, który rozlegnie się punktualnie dziś o godz. 13.00. 

             Polonia to leciwy zespół, ale bardzo doświadczony. Grają techniczną piłkę, nie spotykaną na tym szczeblu rozgrywek. Pro-Team przeciwstawi w miarę uporządkowaną i ambitną grę. Przewaga fizyczna powinna być po stronie żarczynian. Obie ekipy  najprawdopodobniej wystąpią bez swoich dwóch podstawowych zawodników, Sebastiana Sztuki i Marcina Mielnika.
        


wcześniejsza publikacja z 1 października:

 Pro-Team Żarczyn śrubuje rekord - 450 minut bez straty gola.
      Potwierdziły się przedmeczowe obawy co do jakości gry Rosnowianki i stanu płyty ich boiska. Oczywiście nikt z Żarczyna nie narzekał na stan płyty, bo warunki gry były jednakowe dla obu drużyn, ale powszechnie wiadomo, że grając w miarę techniczną piłkę na trudnym terenie gubi się główne atuty i zaczyna się wtedy fizyczna młócka, w której akurat Pro-Team nie upatruje sposobu na swoją grę i sportowe wyniki. 

         Pierwsza połowa to wymiana ciosów, chociaż to żarczynianie dłużej utrzymywali się przy piłce. Miejscowi grali swoją ulubioną wersję futbolu, która określa się z angielska "kick and run". Właśnie granie długą piłką na napastnika oraz rzuty wolne były jedynymi zagrożeniami dla bramki gości.
         Po przerwie jednak udało się w miarę szybko znaleźć sposób na Rosnowiankę. Najpierw rzut karny, podyktowany za rękę w polu karnym, skutecznie wykorzystał Tomasz Mielec. To jego piąty gol w sezonie, w tym trzeci z rzutu karnego. Przy drugim golu asystował bramkarz Łukasz Mierzwiak, który dalekim wykopem spowodował, że szybki Patryk Łukian wyprzedził i obrońców, i bramkarza, którego interwencję uprzedził lobując głową piłkę skutecznie do siatki. Trzeci gol, zdobyty już w doliczonym czasie gry, to skutecznie wykorzystany stały fragment gry w postaci rzutu rożnego. Celna główka Arka Pawłowicza o tyle była ważna, że dała powrót na fotel lidera.
         Teraz rewelacyjnego lidera z Żarczyna, który już 450 min. gra bez straty gola, czekają dwa najważniejsze sprawdziany w rundzie, mecz z wiceliderem Polonią  w Widuchowej  u siebie (niedziela godz. 13.00) oraz wyjazd do trzeciego w tabeli Osadnika II Myślibórz.




wcześniejsza publikacja z 27 września:
Pro-Team czeka w niedzielę trudna przeprawa w Rosnowie.
            Łatwość z jaką Pro-Team Żarczyn połyka kolejnych rywali w Serie B może stać się jego głównym wrogiem w walce z kolejnymi rywalami. Uśpienie, samozadowolenie i zmniejszona czujność zawsze mogą wystąpić, a zwłaszcza na tydzień przed meczem na szczycie z Polonią. Pewnie myślami są już wszyscy przy tym pojedynku, a nie najbliższym. Radzę, aby o Polonii pomyśleć pierwszy raz dopiero w poniedziałek.

         Rosnowianka to zawsze był trudny przeciwnik dla wszystkich, a zwłaszcza na własnym boisku. Trzeba pamiętać, że to ciężkie boisko, a po opadach deszczu szczególnie. Pro-Team na tle swoich rywali wyróżnia się dobrym wyszkoleniem technicznym. Grząskie boisko jednak zawsze wyrównuje szanse, gdy trzeba walczyć głównie używając siły fizycznej. I o tym trzeba pamiętać, gdy jedzie się do Rosnowa.   
       I jeszcze zmiana w tabeli, chociaż raczej kosmetyczna. Wczoraj ZZPN mecz Gryf Nowielin - Rosnowianka 1:2 zweryfikował jako walkower 0:3.         


wcześniejsza publikacja z 23 września:
Druga "la manita" Pro-Teamu w sezonie i w Żarczynie mają lidera.
     Rozpędzona żarczyńska lokomotywa wciąż pod parą. Czwarty mecz, czwarte zwycięstwo i to do zera. Po raz drugi przytrafiła się tzw. "la manita", czyli po hiszpańsku wygrana 5:0. Rozmiary zwycięstwa przy jednoczesnej wygranej Polonii w Żelechowie 4:1 pozwoliły na objęcie prowadzenia w tabeli. Tak więc w Żarczynie od wczoraj mają lidera i nic nie wskazuje na to, aby chcieli go oddać do końca rozgrywek.

       Pierwszy gol był wynikiem skutecznie egzekwowanym rzucie karnym przez kapitana, Tomasza Mielca w 25 min. Wcześniej sędzia główny dopatrzył się faulu na Wojtku Mierzwiaku. Już 4 minuty później w rolę Ronnie Delapa ze Stoke wcielił się  Przemek Mierzwiak, który na wysokości pola karnego dalekim wrzutem posłał piłkę z autu w okolice bramki. Najwyżej wyskoczył Sebastian Sztuka i skierował futbolówkę głową tuż obok słupka. Trzecią bramkę, tuż przed zejściem do szatni na przerwę, w zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym zdobył przytomnym strzałem najlepszy na boisku Tomasz Mielec.
        Po przerwie dominacja gospodarzy ani na moment nie osłabła. W 57 min. Dominik Borek dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Tomka Mielca, który nie obstawiony z najbliższej odległości skierował głową piłkę do siatki. W ten sposób kapitan drużyny skompletował hat tricka. Ostatniego gola zdobył Dominik Borek po samotnym rajdzie w polu karnym.
         Wygrana jak najbardziej zasłużona. Tym razem najlepsza dotąd formacja obronna praktycznie nie miała nic do roboty. To już 360 min. bez straty gola. Za tydzień wyjazd na trudny teren do Rosnowa, a za dwa tygodnie mecz na szczycie z Polonią w Widuchowej. Nic nie wskazuje na to, aby para z lokomotywy nagle uszła.
       



wcześniejsza publikacja z 16 września:
 Pro-Team Żarczyn wypunktował Wichra Steklno.
         To było bezwzględne i okrutne rozjechanie rozpędzonym walcem sympatycznych zawodników ze Steklna. Po tym meczu można śmiało zaliczyć Pro-Team do ścisłego grona najpoważniejszych pretendentów do awansu do Serie A. Można było wyraźnie dostrzec dominację nad czołową drużyną B-klasy. Najważniejsza jednak próba  nastąpi w meczu z Polonią, która prezentuje zupełnie inny, kosmiczny jak na tą klasę rozgrywkową, techniczny futbol.
Żarczynianie zaprezentowali pokaz siły i determinacji oraz zgrania zespołowego. Imponowała zwłaszcza gra bramkarza i linii obrony oraz obu skrzydłowych. Środek pola, zwłaszcza w drugiej połowie, całkowicie zdominowali goście z Żarczyna. Gospodarze mogli tylko przeciwstawić parę szybkich napastników, którzy osamotnieni bardzo często byli zmuszeni do indywidualnej gry. O ile mogło to przynieść powodzenie już na początku meczu, o tyle wraz z biegiem czasu stało się przysłowiową artylerią bez amunicji.
         A mogło zacząć się od prowadzenia Wichra już pierwszej minucie meczu, ale Łukasz Mierzwiak w ekwilibrystyczny sposób sparował piłkę na słupek, a dobitkę zablokował czujnie asekurujący go obrońca. Później już było tylko lepiej, chociaż pod koniec pierwszej połowy udało się gospodarzom na 10 minut całkowicie przejąć inicjatywę.
        Po przerwie żarczynianie przypuścili szturm. Pro-Team zdominował wydarzenia na boisku. Dodatkowo pomógł bramkarz gospodarzy dwukrotnie niefortunnie interweniujący. To były dwie minuty (53 i 54 min.), które wstrząsnęły Wichrem i pocięły im całkowicie skrzydła. Natychmiast - co prawda - miejscowi rzucili się do odrabiania strat, przejmując na kilkanaście minut wszelką inicjatywę na boisku, ale te działania raczej przypominały walenie głową w mur. Zawodnicy Pro-Teamu ograniczali się do kontrataków, z których dwa przyniosły im dodatkowy efekt. A mogło być jeszcze lepiej, bo raz na przeszkodzie stanęła poprzeczka, innym razem minimalne spalone, a jeszcze innym ręka przy przyjęciu piłki, której na nieszczęście dopatrzył się sędzia, bo w innym przypadku gol byłby uznany.
       O takich meczach zwykło się mówić, że była to typowa lekcja futbolu od profesorów. Pro-Team bezlitośnie wypunktował Wichra, tak jak zwykle czynią to bracia Kliczko. Teraz trzeba tylko utrzymać dobra atmosferę, pełną determinację i koncentrację. Każdy mecz, każdy przeciwnik nie podda się i będzie walczył jak tylko potrafi do upadłego, więc i żarczynianie nie mogą sobie pozwolić, aby przejść obok meczu. Każde wycofanie nogi, brak wybicia piłki w tempo, odpuszczenie krycia, chociaż to tylko B-klasa, stać się może przysłowiową wodą na młyn dla tych wszystkich, którzy będą próbować bić lidera. Dodatkowo sławą będzie chciał okryć się ten zawodnik, który jako pierwszy pokona Tukana, bo to już 270 minut bez straty gola.
Dostępna jest fotogaleria. Aby wejść, kliknij w poniższy link
http://ptzarczyn.blogspot.com/2013/09/wicher-steklno-pro-team-zarczyn.html

  


wcześniejsza publikacja z 14 września:
 W Steklnie derby absolutnych debiutantów.
      Obie drużyny  przed swoim absolutnym debiutem w lidze deklarowały walkę o najwyższe laury w lidze. Na razie wyniki sportowe bardziej zweryfikowały zapędy Wichra. Pro-Team jak deklarował tak trzyma linię i na pewno będzie chciał podtrzymać passę w Steklnie.
A nawierzchnia boiska tam pozostawia wiele do życzenia. Piłka może czynić dziwne harce jak w ruletce. Trzeba zatem wielkiej koncentracji i grania górną piłką. Każde dopuszczenie do kozła może doprowadzić do kiksu, a w konsekwencji do utraty gola. I z tym nastawieniem trzeba jeszcze wywieźć z trudnego terenu 3 pkt. Zadaniem nie jest niemożliwe do realizacji, a o powodzeniu misji w Steklnie mogą decydować detale, tj. długość snu, nadmierne nawodnienie lub odwodnienie organizmu, odpowiednia dieta, hignieniczny tryb życia.



wcześniejsza publikacja z 9 września:
Pro-Teamowi zabrakło jednego gola, aby zostać liderem
         Zdecydowanym faworytem tego meczu był Pro-Team, który podczas przygotowań do sezonu miał już przyjemność zagrać ze Zrywem jedną połowę, łatwo wygrywając 5:1. Już pierwszy wypad pod bramkę rywala przyniósł gola autorstwa Wojtka Mierzwiaka. Ten sam zawodnik poprawił na 2:0 w 21 min. Najlepszej okazji do podwyższenia rezultatu jeszcze w pierwszej połowie nie wykorzystał w 36 min. stoper Jakub Leśniak.
Zaraz po przerwie w końcu przebudził się Piotr Owczarek, który najpierw w 47 min. z najbliższej odległości na raty pokonał osamotnionego bramkarza gości, by zdobyć kolejnego gola tuż przed opuszczeniem boiska w 67 min. W 80 min. jeszcze raz z dobrej strony pokazał się Wojtek Mierzwiak, który tym samym skompletował hat tricka. 
          W sumie na tle bardzo przeciętnego zespołu z Góralic trudno było rozpływać się w zachwytach nad jakością gry żarczynian. Przy nieco większym sprężeniu się wynik powinien wahać się koło dziesięciu. Ponownie najlepszą formacją okazała się formacja defensywna, którą solidarnie dowodzą Sebastian Sztuka i Jakub Leśniak. Formą strzelecką błysnął Wojciech Mierzwiak, ale jednocześnie zmarnował kilka innych bardzo dobrych sytuacji. Zauważalną niższą formę fizyczną tym razem można było zrzucić jeszcze na "dożynki". Ale trzeba pamiętać, że w kolejnych meczach przeciwnicy będą coraz mocniejsi. Pierwszy taki poważny egzamin przyjdzie się zdawać już za tydzień w Steklnie. Potem będą następne trudne mecze z czołówką tabeli.
 



wcześniejsza publikacja z 8 września:
Atak Pro-Teamu na fotel lidera?
     Kalendarz  dla Pro-Teamu Żarczyn Związek ułożył tak, że dwa pierwsze mecze rozgrywa na własnym boisku. Co prawda - w ich przypadku własne boisku to rzecz umowna, ale przyjęcie jakie zapewnia KS Łabędź-Gryfhurt, wyczerpuje znamiona tradycyjnej polskiej gościnności. Żarczynianie  już raz zdążyli podziękować gospodarzom boiska, ale wdzięczność jeszcze nie ustała i pewnie zrobią to jeszcze nie jeden raz.
Zabawa w Żarczynie trwa w najlepsze i oby ten sen trwał wiecznie, bo najgorzej obudzić się kiedyś i stwierdzić, że to był tylko sen, albo - co jeszcze gorsze - zwykły kac. Pomijając aspekt społeczny zjawiska jakim jest Pro-Team Żarczyn, skupmy się jednak na sportowym charakterze najbliższego meczu. Gospodarze są w stanie wygrać ten mecz pewnie i wysoko, a następnie objąć  fotel lidera, nawet już do końca sezonu.
         Na koniec podam dwie wiadomości. Ta zła to nieobecność Pawła Stryczka, ta dobra to popularny "Beton" wracający do pełnej sprawności. Pozostali wyglądają na w pełni dyspozycji.



wcześniejsza publikacja z 2 września:
Wielka inauguracja Żarczyna w Widuchowej. Pro-Team Żarczyn - Bonus Rzepnowo 2:0
      1 września 2013 roku na trwałe zapisał się w historii powojennej Żarczyna. Po 3-miesięcznych staraniach młodzieży żarczyńskiej spełnił się w końcu jej sen o własnej drużynie. Po sprawnym dopełnieniu wszelkich formalności papierowych i organizacyjnych, po rozegraniu 7 sparingów, w końcu nadszedł czas wielkiej inauguracji ligowej na boisku w Widuchowej. 

         Zaczęło się od podziękowań dla sponsora nowych strojów Piotra Stępnia, popularnego Bizona, kolegi z Żarczyna  oraz dla Łabędzia Widuchowa, który nieodpłatnie udostępnił boisko na rozgrywki ligowe. W tym celu przygotowano specjalne koszulki w podziękowaniem. 
          Sam mecz jakby zszedł trochę na bok i od pierwszej minuty było widać po grze żarczynian, że w tym dniu nie do końca myśleli o dobrej grze, a raczej o tym, aby ten mecz się po prostu odbył i najlepiej, gdyby jeszcze bez biegania i walki był wygrany. 
           Przeciwnik z Rzepnowa postawił trudne warunki. Cały mecz był bardzo wyrównany i wynik przynajmniej do przerwy mógł być korzystny dla gości. Najlepsze okazje dla miejscowych zmarnował Wojciech Mierzwiak, który w 23 min. nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem, a w 34 min. trafił w słupek. Wynik bezbramkowy do przerwy był jak najbardziej sprawiedliwy.
            Początek drugiej połowy okazał się wymarzony i kluczowy dla końcowego wyniku. Sporo ożywienia wniosło wejście Arka Pawłowicza, który ładnym strzałem trafił w słupek w 48 min. W 50 min. padł pierwszy historyczny ligowy gol dla Pro-Teamu. Wojtek Mierzwiak zagrał idealną prostopadłą piłkę do Michała  Zawadzkiego, który mocnym strzałem w długi róg pokonał dotychczas niezawodnego goalkeepera Bonusa. Nie minęło kolejnych 5 minut i na polu karnym bramkarz gości sfaulował Patryka Łukiana. Skutecznym egzekutorem jedenastki okazał się Tomasz Mielec. Bramkarz wyczuł intencje strzelca, ale zdołał tylko sparować piłkę na słupek, po czym ta i tak ugrzęzła w siatce. 
             Radość zawodników i licznie zgromadzonej żarczyńskiej publiczności była ogromna i uzasadniona. Niemniej Bonus wcale nie poddał się i walczył do końca. Na przeszkodzie utraty gola stanęła jednak świetnie dysponowana w tym dniu linia obrony. 
       Dostępna jest obszerna fotogaleria z wielkiej inauguracji Pro-Teamu Żarczyn, na którą wejdziesz klikając w poniższy link:
 http://ptzarczyn.blogspot.com/p/pro-team.html

Po meczu chłopcy wykonali rundę honorową po boiskach w Krzywinie, Widuchowej i Steklnie

       

       

wcześniejsza publikacja z 26 sierpnia:

Na rozgrywki B-klasy Pro Team Żarczyn już w pełni gotowi. 8:2 (3:1) przeciw Tywie i Zrywowi!
     Wczoraj w niedzielę Pro Team Żarczyn wziął udział w mini-turnieju piłki nożnej trzech drużyn w Swobnicy z udziałem Tywy Swobnica i Zrywu Góralice, swoich grupowych rywali w walce o ligowe punkty. W pierwszej połowie  rywalem żarczynian byli gospodarze.
Pro Team łatwo wygrał 3:1. Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Patryk Łukian. Pomimo iż rywale szybko wyrównali, wkrótce to jednak chłopcy  z Żarczyna pokazali, kto jest lepszy tego dnia. Bardzo dobrą partię rozegrał Dariusz Pańko, który zdobył dwie kolejne bramki. Okazji do podwyższenia rezultatu było znacznie więcej.  Przewaga Pro Teamu nie podlegała żadnej dyskusji.  
    Jeszcze większą przewagę osiągnęli żarczynianie w drugiej połowie przeciw Zrywowi Góralice. Wynik 5:1 wcale nie odzwierciedla przewagi. Rozpoczął zawodzący ostatnio Piotr Owczarek, który trafił dwa pierwsze gole. Na 3:0 podwyższył  Andrzej Pańko. Wtedy Zrywowi udało się uzyskać honorową bramkę. Wiadomo, że jeszcze trzeba nauczyć się utrzymywać pełną koncentrację, aby zagrać na zero z tyłu z takim rywalem jak Zryw. Całe szczęście, że taki babol w obronie nie miał wpływu na dalszy przebieg meczu, bo ostatecznie dzieła zniszczenia skutecznie dopełnili Michał Zawadzki i Dominik Borek. 
    Po tym sparingu wiemy już na pewno, że żarczynianie nawet grając w osłabieniu bez Wojtka Mierzwiaka i Tomasza Mielca, są w stanie osiągać korzystne wyniki z takimi średniakami ligowymi jak Zryw i Tywa. Powoli też krystalizuje się pierwsza jedenastka, która ma kilku solidnej marki zmienników. Konkurencja jak w klubach wyższej ligi. Po dwóch na każdej pozycji. To bogactwo nie do pogardzenia. Rywalizacja nigdy nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Okazuje się, żę potencjał sportowy Żarczyn ma przeogromny. Już dziś byłaby to solidna ekipa w A-klasie.

wcześniejsza publikacja z 20 sierpnia:
Pro Team Żarczyn postawił się faworyzowanemu Łabędziowi
     W niedzielę odbył się kolejny derbowy sparing, w którym faworyzowany Łabędź-Gryfhurt podjął zupełnego nowicjusza z Żarczyna. Przewidywania przedmeczowe wzięły w łeb i grający z ogromną ambicją i animuszem, zawodnicy z Żarczyna ulegli nieznacznie 2:3, prowadząc nawet do przerwy 2:1.
          Mecz rozpoczął się od prowadzenia Pro Teamu. Sytuację sam na sam z bramkarzem z zimną krwią wykorzystał popularny "Beton", czyli Dariusz Pańko. Wyrównał Dawid Zięcik po niefortunnej interwencji "Tukana" (Łukasz Mierzwiak). Przed przerwą goście zdążyli jeszcze raz wyjść na prowadzenie za sprawą lidera drużyny, Tomasza Mielca, który skutecznie wykorzystał rzut karny, podyktowanym po faulu na Patryku Łukianie.
       Po przerwie goście z Żarczyna zagrali bardzo nieskutecznie, natomiast lepiej wyglądający pod względem fizycznym gospodarze najpierw wyrównali po golu Bartka Łapińskiego, by następnie zdobyć zwycięską bramkę za sprawa niezawodnego Krzysztofa Bluja.
      Dla obu ekip był to ostatni sprawdzian przed startem ligi, zaplanowanym za niespełna dwa tygodnie.
          Żarczynianie tym razem stawili się w aż 18-osobowym składzie, dodajmy że po raz pierwszy optymalnym. Gra na boisku w Widuchowej to zarazem ich jedyne zaplanowane starcie na tym obiekcie, bo właśnie na nim będą rozgrywać swoje mecze jako gospodarz. Pro Team  pokazał swoją grą, że będą jednym z faworytów w walce o awans do A-klasy. Przede wszystkim ma już wykrystalizowaną pierwszą "jedenastkę" i spokojnie może czekać na przyjazd Bonusa Rzepnowo. Niestety mankamentem jest słabe przygotowanie fizyczne części zawodników. Są jeszcze niemal dwa tygodnie, aby nad tym elementem mocniej popracować. Wartością dodaną jest w ich przypadku niesłabnące zaangażowanie, wewnętrzna integracja i ambicja sportowa. Na tej bazie można liczyć na udany start w lidze, a nawet wygranie jej w debiutanckim sezonie.  
          wcześniejsza publikacja z 13 sierpnia:

Druga porażka Pro Teamu w sparingu * Dobra atmosfera, ale chaos w grze i braki kondycyjne.
         W piątym test-meczu Pro -Team Żarczyn doznał drugiej porażki z rzędu. Tym razem nieznacznie 3:5 (1:3) uległ czołowej drużynie A-klasowej, Unii Swochowo. Bramki dla żarczynian zdobyli: 1-1 Wojciech Mierzwiak (rzut karny), 2-4 Andrzej Pańko, 3-5 Patryk Łukian.

       Tym razem stawiło się aż 16 zawodników. Do wielkich nieobecnych na meczu należy zaliczyć bramkarza Łukasza Mierzwiaka (służba) i Tomka Mielca (praca). Trudno sobie wyobrazić dobre wyniki bez tej pary. Mimo porażki nadal panuje zdrowy duch w drużynie. Ważne, że wyciągane są też słuszne wnioski. Podstawowy to braki kondycyjne większości drużyny. O ile ta wystarczy być może na B-klasę, to na A-klasę jest nie wystarczająca. Ponadto w grze widoczny jest chaos, w czym nie pomaga częsta rotacja (zmiany hokejowe) zawodników podczas gry. Im bliżej początku sezonu, zmiany powinny być bardziej przejrzyste i zaplanowane. 
         W tym meczu, przede wszystkim zawiodła skuteczność, gdyż sytuacji żarczynianie mieli nawet więcej niż miejscowi. Poprawy wymaga też gra obronna, gdyż dwie bramki samobójcze w jednym meczu wyraźnie wskazują na brak koncentracji formacji defensywnej.
         Najważniejsze, że duch walki w drużynie istnieje oraz chęć poprawy z meczu na mecz. Bo potencjał ta drużyna ma przeogromny. W najbliższą niedzielę chyba najtrudniejszy test-mecz w Widuchowej z Łabędziem. Zapowiada się zderzenie z walcem, przy którym Sęp Brzesko to ledwie mały pikuś.


wcześniejsza publikacja z 5 sierpnia:

 Kubeł zimnej wody na rozgrzane głowy żarczynian. Pogrom 2:7 w Brzesku.
      W czwartym meczu przedsezonowym Pro-Team Żarczyn doznał pierwszej i bardzo dotkliwej porażki. Sęp Brzesko, spadkowicz z klasy okręgowej, okazał się bardzo surowym egzaminatorem. Wynik 7:2 (3:1) nie pozostawił złudzeń, kto rzemiosło piłkarskie posiadł w większym stopniu.
Miejscowi dominowali pod względem przygotowania fizycznego i taktycznego. Kontrataki miejscowych, przeprowadzane na pełnej szybkości, były wprost zabójcze dla wolnych obrońców z Żarczyna. Nieco mniejszą różnicę było widać w indywidualnym wyszkoleniu technicznym. Pod tym względem kilku piłkarzy przyjezdnych sprawiało lepsze wrażenie od miejscowych. Zapewne byłoby to bardziej widoczne na mniejszym boisku.
     Takie zderzenie z o wiele lepszym zespołem może zaprocentować tylko pod warunkiem wyciągnięcia odpowiednich wniosków na przyszłość. Gorzej jeśli ta lekcja przerodzi się w tragedię, bo przecież nikt nie zakładał dotąd w Żarczynie, że można także mecz przegrać. 
           Mecz odbył się na pięknym kameralnym obiekcie. Pierwszy raz Pro-Team grał na boisku o maksymalnych wymiarach (120x75).
         Bramki dla Pro-Teamu zdobyli Tomasz Mielec z rzutu karnego i Arkadiusz Pawłowski lewą nogą w krótki róg bramki. Łącznie wystąpiło w meczu aż 19 zawodników Pro-Teamu. Po raz pierwszy pojawili się Przemysław Mierzwiak i weteran Stanisław Kauwa. Zabrakło tym razem Dominika Borka i Sebastiana Sztuki.

Fotorelacja z meczu:









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz